Ile się zarabia po filologii? Czas odczarować stereotyp bezrobotnego humanisty

Język angielski z drewnianych literek po angielsku

Jeszcze niedawno, gdy ktoś mówił, że studiuje filologię, reakcje były dość przewidywalne. Albo zmartwione spojrzenie cioci na imieninach („To może chociaż pójdziesz potem na prawo?”), albo kąśliwe uwagi kolegów z politechniki w stylu: „Super, będziesz czytać w oryginale listy z urzędu pracy”.

No cóż – mam dobrą wiadomość: to już nie te czasy. Filologia wyszła z cienia. Dziś to często trampolina do kariery z sześcioma zerami w roli głównej (no dobra, czasem pięcioma – ale to i tak nieźle!).

Nie tylko kreda i dziennik, czyli co po filologii?

Przez lata filologia = szkoła. I oczywiście, wciąż wielu absolwentów uczy dzieciaki, ale… to tylko jedna z opcji. A możliwości jest tyle, co memów o językoznawstwie (czyli mnóstwo).

Jeśli znasz języki i nie boisz się używać Excela albo pisać do ludzi, świat stoi przed tobą otworem. IT, HR, marketing, tłumaczenia, obsługa klienta – każda z tych branż potrzebuje językowych ninja.

Gdzie pracują filolodzy? I ile to wszystko kosztuje… pracodawcę?

1. Korepetycje i nauczanie prywatne – wolność (i kasa) w godzinach szczytu

Znam Kasię – uczy angielskiego przez Zooma, siedząc w dresie na Mazurach. Klienci z Warszawy, Berlina i Dubaju. Poważnie.

  • Stawki: od 50 zł do 150 zł za godzinę. Dla japońskiego i norweskiego – jeszcze więcej.
  • Możesz uczyć dzieci, dorosłych, biznesmenów, a nawet… przyszłych emigrantów.
  • Zero korków, zero dojazdów. Pijesz kawę i uczysz. Czasem w kapciach.

Dla introwertyków marzenie, dla freelancerów – złoty strzał.

2. Tłumacz przysięgły – nie tylko pieczątka, ale i prestiż

Znam jednego, który zawsze miał elegancki długopis i mówił „proszę pana” do każdego klienta. Dziś jeździ Mercedesem, bo tłumaczy akty notarialne i dokumenty z sądu.

  • 6–10 tys. zł miesięcznie? Spokojnie, a w dużych miastach nawet więcej.
  • Sądy, firmy, urzędy – wszyscy potrzebują tłumaczeń z podpisem.
  • Najbardziej pożądani to ci od medycyny, prawa, techniki. Jeśli znasz terminologię – jesteś na wagę złota.

Trzeba zdać egzamin, ale potem? Leżysz na hamaku i tłumaczysz (choć może raczej siedzisz przy laptopie i stukasz bez końca).

3. BPO i SSC – czyli korporacje, w których znajomość języków to waluta

To taka złota klatka – ale za to wyściełana benefitami. Karta Multisport? Jest. Owocowe środy? Oczywiście. Pizza Friday? Czasem też!

  • Zarobki od 6 do 12 tys. zł brutto, jeśli znasz np. niemiecki czy niderlandzki.
  • Praca? Czasem nudna (weryfikacja faktur, maile, raporty), ale za dobre pieniądze.
  • Szybkie awanse, szkolenia, zagraniczne delegacje – też w pakiecie.

Dla tych, którzy lubią korporacyjny styl życia i mają cierpliwość do firmowej paplaniny, to świetna opcja.

4. Content writing i copywriting – siła pióra (i klawiatury)

Jeśli masz talent do pisania i jesteś mistrzem w robieniu z banału clickbaitu – jesteś w domu.

  • 5–10 tys. zł miesięcznie za pisanie o tym, jak prać firanki i co oznacza ból brzucha po prawej stronie.
  • Języki „ekstra” (niemiecki, szwedzki, niderlandzki) to przepustka do lepszych stawek.
  • Piszesz opisy produktów, artykuły SEO, czasem nawet scenariusze do TikToka. Serio.

Ta branża wystrzeliła w pandemii jak rakieta Elona Muska – i nie zwalnia.

Jak zwiększyć swoje szanse po filologii?

Nie tylko język – ucz się „mięsa”

Znajomość języka to podstawa, ale dziś liczy się coś więcej. Trochę jak w relacji – sama chemia nie wystarczy, trzeba jeszcze umieć robić pranie.

  • CAT Tools, Trados, memoQ – im więcej programów znasz, tym lepiej.
  • SEO, e-commerce, marketing – to nie czarna magia. To klucz do dobrych ofert.
  • Doświadczenie w HR, obsłudze klienta, social media? Bingo!

Inwestycja w kompetencje daje turbo doładowanie Twojej karierze.

Staże, praktyki i… odwaga

Zacznij jak najwcześniej. Erasmus? Bierz. Praktyki w startupie? Bierz. Tłumaczenie pro bono dla fundacji? Bierz.

  • Liczy się doświadczenie, nie tylko dyplom z pięknym napisem „Magister”.
  • Networking – LinkedIn, grupy tematyczne, meetupy językowe.
  • Nie bój się pytać, zaczepiać, próbować – najgorsze, co możesz usłyszeć, to „nie”.

Im wcześniej zaczniesz się kręcić w branży, tym szybciej przestaniesz się kręcić w miejscu.

Filologia to nie wyrok – to wybór. I jeśli dobrze rozegrasz swoje karty, może się okazać, że to była twoja najlepsza życiowa decyzja.

Znajomość języków to nie tylko hobby z Duolingo – to paszport do kariery, która może dawać satysfakcję, niezależność i pieniądze.

Więc jeśli jeszcze ktoś powie ci, że „po filologii to tylko do szkoły” – po prostu się uśmiechnij. A potem opowiedz mu, ile zarabia copywriter piszący teksty po niemiecku o roletach zewnętrznych. Spoiler: więcej niż niejeden inżynier

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.