„Firma mą dumą”
Skoro nie jesteśmy niepowtarzalni, skoro narażamy na szwank rodzinę i swoje zainteresowania, to z czego w życiu możemy być dumni? Oczywiście, że z firmy, której organizm tworzymy. Nieważne, że jesteśmy elementem raczej typu „łuszczący się naskórek” w najlepszej sytuacji „palec u nogi”. Grunt, że ten palec to też firma.
Ja dumą firmy
Pojawia się tutaj czasem pewien efekt zaburzenia poznawczego, w który wpadają pracownicy korporacji, bo trochę nie mają wyboru. Ich mózg musi im coś takiego podpowiadać inaczej podupadną widząc spustoszenie, które korporacja może, a nie musi zasiać w naszym życiu. Mózg się broni, pokazuje nam rzeczy, które są związane z firmą, pomija inne, frustrujące przez zaniedbanie. Człowiek powoli się pogłębia. Pokazałem tutaj najczarniejszą wizję tego co się może stać z człowiekiem w korporacji. Jednak wiadomo, zawsze to jednak mimo wszystko tworzą ludzie.
Bronić siebie
Korporacja korporacji nie równa, gdzieniegdzie jest lepiej, gdzieniegdzie gorzej. Powyższy artykuł opierałem na podstawie obserwacji, analizy systemu i własnym krótkim doświadczeniu pracy w korporacji. Wnioski są takie, że bardzo się boję momentu, w którym człowiek broniąc swojego bytu, walcząc o pozostanie w pracy staje się faktycznie bardziej elementem organizmu niż samym sobą.
Tym samym zachodzą tutaj bardzo niezdrowe procesy, bo zatraca się umiejętność spostrzegania nie tylko swoich, ale i cudzych potrzeb. Naprawdę bardzo mocno to widać, jak się jest w towarzystwie wieloletnich pracowników korporacji. Nie dziwne, zamiast całej psychologii starczy przysłowie „kto z kim przestaje…”, skoro w korporacji siedzimy 10 godzin i więcej, to nie dziwne, że się nią stajemy.
Dużo osób prowadzących firmę spędza w pracy więcej godzin niż w domu. Za to później sobie to odbiją jak firma zacznie się kręcić.