Działanie korporacji na psychikę pracownika
Korporacja, dość nowy wymysł społeczny, który po prostu musi zostawiać ślad w ludzkiej psychice. Czasem można to odczuć, jak się niechcący wpadnie w tłumek ludzi, którzy akurat wspólnie jadą do pracy. Najpierw może określmy, co to jest korporacja. Według słownika języka polskiego – „zrzeszenie osób mające na celu realizację określonych zadań”.
Cele, a idee
W języku potocznym, w świecie pracy nadal pozostaje mniej więcej to znaczenie, ale ze zdecydowanie silnym naciskiem na słowa „realizację określonych zadań”. Korporacja często wiąże się z zatrudnieniem bardzo dużej ilości pracowników, czasem o dość podobnych zadaniach.
Open-space
Nierozłączny od korporacji jest „open-space”, przestrzeń; pomieszczenie, w której pracuje wiele osób. Pojawiają się też zespoły, grupy itd. Umówmy się, że nie będziemy się specjalnie czepiać tego, co korporacją jest, co ma jej elementy, a co nie. Raczej chciałbym wskazać na pewne procesy.
Korporacyjne trybiki
Nie ma ludzi nie do zastąpienia. Nowi pracownicy cały czas żyją ze świadomością, że na ich miejsce bez problemu ktoś się znajdzie (chyba, że mają bardzo wyspecjalizowaną funkcję, chwała im za to). Starsi pracownicy, którzy przeszli kilka szczebli do góry, wcale nie muszą się czuć dużo lepiej, bo szczebel za nimi też ktoś jest, kto w razie potrzeby zajmie ich miejsce.
Efekt tego rozwiązania, niezmiennie trzeba się starać – to dobrze. Ale moja rola nie jest tu taka ważna, korporacja sobie poradzi beze mnie, więc to ja muszę dać z siebie wszystko, żeby z wymienności nie skorzystała. Dobrze, żeby się starać, ale dobrze przy tym pozostać zdrowym. Tylko czy korporacja nie woli na moim miejscu kogoś właśnie mniej zdrowego? Kto się bardziej poświęci?
W korporacji początki bywają trudne. Można określić to stwierdzeniem, że jest to wyścig szczurów. Osoba nowa, która została dopiero zatrudniona musi pracować naprawdę na wysokich obrotach. Od takich osób jest dużo wymagane, ponieważ na jedno stanowisko w korporacji przypada duża ilość osób.